Jak nie przytyć w święta?
Oto jest pytanie, które zwykle przemyka nam przez głowę w tym jakże radosnym czasie, gdy jesteśmy urobione po pachy, w wiecznym niedoczasie, próbując wyczarować magiczne święta. Takie do jakich przyzwyczaiły nas reklamy, magazyny, filmy. A przecież nasze święta mają być przede wszystkim dla nas, naszej radości i celebrowania w gronie życzliwych nam ludzi, którzy nie zobaczą (a już na pewno nie skomentują), że okno w kuchni jest niedomyte, a na półkach w pokoju dzieci jest kurz. Święta są dla nas, nie odwrotnie.
No więc szykujemy się w miarę swoich możliwości, przygotowujemy przysmaki i czekamy na moment, kiedy to wszystko będziemy degustować. Bo w święta nie może być inaczej. Należy wszystkiego spróbować, nie myśląc o tym ile kostek masła zużyliśmy, ani maku, ani cukru, ani oleju… Ale mniej więcej znając siebie, zapewne każdy dojdzie do takiego momentu biesiadowania, że nawet mały serniczek się nie zmieści. Co wtedy? Odpuszczamy i zaczynamy działania, o których piszę poniżej.
10 sprawdzonych porad jak zachować fason przez całe święta, a po ich zakończeniu pozostać od razu niezłej formie. Wszystkie zostały sprawdzone 🙂
1.Wigilia u siebie
Jeśli to Ty ją przygotowujesz możesz mieć pewność, że przed biesiadą spaliłaś tyle kalorii, że bez większych wyrzutów sumienia możesz smakować wigilijne potrawy. Ale uwaga! Nie zaczynaj od słodkości i od produktów mącznych. Barszczyk na początek z dwoma uszkami to będzie dobry pomysł na zaspokojenie pierwszego głodu. Później nakładaj na talerz po łyżce każdej potrawy. Dopiero gdy po spróbowaniu wszystkiego stwierdzisz, że czujesz niedosyt, nałóż jeszcze jedną łyżkę potrawy, która smakuje Ci najbardziej. Nie mówimy na razie o deserach.
2. Wigilia w gościach
Jeśli święta spędzasz w gościach, nie ma rady – trzeba przed wyjściem trochę poćwiczyć 🙂 I weź pod uwagę, że idąc w gości, pani domu zapewne nie będzie miała zbyt dużo czasu na strojenie się, malowanie paznokci i układanie fryzury. Zatem nie musisz całego dnia spędzać na szykowanie. Mój trening przedświąteczny sprawdzi tu się znakomicie:
https://www.youtube.com/watch?v=FM3Nq4WC-Wo&t=3s
3. Jedzenie
Nie mam nic do napisania. I tak wszyscy będziemy jeść. I nikogo nie chcę do tego zniechęcać, ale…
4. Odrobina umiaru
Polega przede wszystkim na wolnym jedzeniu. Celebrujmy ten czas, nie opychajmy się. Spoglądajmy spod talerzy na współbiesiadników, opowiadajmy o odczuciach nie tylko kulinarnych. Nakładaj na talerz małe porcje.
5. Rób przerwy
W święta mamy czas. Może poza Wigilią, kiedy faktycznie trzeba się sprężać, żeby jak najszybciej rozdać prezenty (dotyczy dzieciatych). Co wtedy? Wtedy ciasta zostawiamy na później, kiedy najbardziej niecierpliwi zostaną zaspokojeni. A my już po wypiciu kompotu z suszu, obfitującego w błonnik, pozwolimy na rozkręcenie się metabolizmu, przed zjedzeniem maku w przeróżnych konfiguracjach. Mak również obfituje w wiele składników odżywczych. A ponoć jedzenie go w Wigilię zapewnia dobrobyt przez cały rok.
6. Pomagaj
Pomagaj w sprzątaniu ze stołu, parzeniu kawy/herbaty. To jest piękna dawka ruchu podczas świąt, której nie warto lekceważyć i się od niej migać.
7. Graj
Gdy już zostanie posprzątane, a jeszcze nie chce się iść na spacer, pograj z dzieciakami w gry, ale warunek jest jeden – w gry w których się nie siedzi. Dzieci będą doskonale wiedziały co robić 🙂 Jeśli nie, służę pomocą.
8. Idź na spacer
To świąteczny obowiązek. Nie przyjmuję żadnych wymówek. W Wigilię wybierz się na nocny spacer. Może trafisz na Pasterkę, może nie. Ale klimat tej nocy jest wart ciepłego ubrania i ruszenia przed siebie. Choć na chwilę.
9. Oglądaj śmieszne filmy
I śmiej się do woli. Wspaniale uaktywnisz mięśnie brzucha. Ja na przykład w czasie filmu kładę się na podłodze i się rozciągam, cały czas zerkając na film. Nic nie tracę, jestem z bliskimi (oni już są do tego przyzwyczajeni, teraz kolej na was) i czuję się po prostu dobrze.
10. Słodkościom mów cichutkie nie
To nasza największa zguba. Nie kapusta, nie karp, nie mięso, nawet nie pierogi (pod warunkiem, że farsz przeważa nad ciastem), ale właśnie ciasta, ciasteczka, pierniki, serniki, czekolady. Jasne, że nie da się z nich zrezygnować. To czas, kiedy sama jem ich najwięcej w roku. I mam świadomość, że nic dobrego z tego nie będzie. A po świętach czekać mnie będzie trochę więcej pracy. Ale o tym napiszę później – o poświątecznym powrocie do pełnej formy. Jesteście za?
O matko! I najważniejsze! Zapomniałabym…
Nigdy nie wchodź na wagę w święta i do trzech dni po! Umowa?
Życzę Wam Kochani pięknych, ciepłych, rodzinnych Świąt! Z dystansem do siebie, z radością, na luzie i bez stresu.
Ściskam mocno 🙂
Ola